Farmaceuci na strajku: w Ministerstwie Zdrowia zaplanowano „rozmowę ostatniej szansy” – poinformowała Federacja Związków Zawodowych

Od początku lipca farmaceuci strajkują na znak protestu przeciwko zmniejszeniu rabatów komercyjnych stosowanych przy zakupie leków w formie cyfrowej.
/2023/07/07/64a7df4c5fe71_placeholder-36b69ec8.png)
„To raczej ostatnia deska ratunku, mająca na celu uzyskanie nowej, korzystniejszej decyzji” – powiedział w poniedziałek na portalu franceinfo Philippe Besset, farmaceuta i prezes Federacji Związków Zawodowych Farmaceutów Francji (FSPF) oraz Stowarzyszenia Liberalnych Pracowników Zdrowia (LDS). W środę po południu zostanie przyjęty przez ministra zdrowia i dostępu do opieki zdrowotnej, Yannicka Neudera. Farmaceuci protestują przeciwko zmniejszeniu zniżek na leki generyczne.
Farmaceuci są również odpowiedzialni za zakup leków od firm farmaceutycznych, a w celu negocjowania cen rząd przyznał im wcześniej prawo do ubiegania się o rabaty do 40% w stosunku do cen leków generycznych. Jednak w zeszłym tygodniu rząd zdecydował o obniżeniu tych rabatów do zaledwie 30%.
W ubiegły czwartek przedstawiciele farmaceutów ogłosili kontynuację strajku dyżurnego, który rozpoczął się na początku lipca. Ponieważ jednak strajk ten jest „niewidoczny” , ponieważ prefektury rekwirują apteki, będące podstawową służbą zdrowia, postanowiono również „strajkować osoby trzecie w trakcie rekwirowania”, wyjaśnia Philippe Besset.
Przewodniczący Francuskiej Federacji Związków Zawodowych Farmaceutów i Liberalnych Pracowników Służby Zdrowia apelują do rządu, aby nie zagrażał i tak już „bardzo kruchej” równowadze. Zwraca uwagę, że „w zeszłym roku zamknięto 260 aptek”. Philippe Besset kontynuuje jednak, że decyzja o ustaleniu pułapu zniżek na leki generyczne na poziomie 30% i 15% na leki biopodobne „spowoduje zamknięcie setek kolejnych aptek”, ponieważ „apteki społeczne są w 90% zależne od środków z ubezpieczeń zdrowotnych”.
Według Christelle Quermel, przewodniczącej związku farmaceutów w Hérault, dla przeciętnej apteki oznaczałoby to „mniej o 30 000–50 000 euro w bilansie na koniec roku” . „Dla mnie” – wyjaśnia farmaceutka – „oznacza to zwolnienie jednej osoby, a dodatkowo, najprawdopodobniej, skrócenie godzin otwarcia, mianowicie w sobotnie popołudnia”.
Francetvinfo